Kazimierz Wierzyński, Wróć nas do kraju

Interpretacja wiersza Wróć nas do kraju
Kazimierza Wierzyńskiego

      Wiersz Kazimierza Wierzyńskiego Wróć nas do kraju został opublikowany w tomie Ziemia-Wilczyca (Londyn, 1941). Tytuł tomu niepokoi, gdyż wskazuje na postrzeganie przez poetę ziemi jako przestrzeni dzikości i okrucieństwa.
      Utwór jest specyficzną modlitwą poetycką i wyrazem tęsknoty za ojczyzną. Jednak wspommniana modlitewność może być myląca, gdyż z tekstu wyłania się obraz Boga w jakiejś mierze sprzeczny z typowo chrześcijańskimi wyobrażeniami i oczekiwaniami.
      Ważną kwestią jest interpretacja utworu poprzez odniesienia do tradycji romantycznej.
      Kluczową rolę pełni w utworze anafora: "Wróć nas do kraju, gdzie [...]". Nie pojawia się tylko w strofie drugiej.

Wróć nas do kraju, gdzie wiejskie figury
O deszcz za czasu posuchy się modlą,
Ty, coś zbawiennej poskąpił nam chmury
I ani jedną nie wzmogłeś nas kroplą,

By wodne nurty wezbrały i strzegły
Ziemi bezbronnej, omdlałej od spieki,
Gdy suchą stopą w równinie rozległej
Wróg przez wyschnięte przeprawiał się rzeki.

      Wyjątkowe pominięcie anafory w strofie drugiej ma swoje uzasadnienie w toku wywodu poetyckiego - podmiot liryczny wyraża tu wielkie rozczarowanie, że Bóg pozwolił na bezkarne tratowanie przez wroga ojczyzny. A przecież ludzie od dawien dawna zwykli zanosić prośby o deszcz w czasie posuchy i zawsze mieli nadzieję na interwencję opatrzności. Zatem tym bardziej oczywistym było oczekiwanie, że Bóg podejmie jakieś działanie skierowane przeciw najeźdźcy, może spowoduje, że woda wypełni brzegi rzek i wróg nie przeprawi się przez nie.
      Kolejne dwie strofy są wyraźnie skontrastowane - polaryzacja dotyczy ludu i Boga.

Wróć nas do kraju, gdzie lud bogobojny
W głośnych i śpiewnych modlitwach się troska,
By od powietrza, od głodu i wojny
Twoja go ręka chroniła ojcowska.

Wróć nas do kraju, gdzie ściany kościołów,
Święte od westchnień, pachnące kadzidłem,
Rozbijał ogień z wysoka i ołów,
A śmierć po wieżach włóczyła się skrzydłem.

      Lud jest bogobojny i ufny. Tutaj również - tak jak w strofie pierwszej - jest mowa o wyśpiewywanych modlitwach błagalnych w obliczu niebezpieczeństwa. Jednak po drugiej stronie wsparcia nie ma. Westchnienia i zapach kadzideł nie spłoszyły wroga niosącego zniszczenie i śmierć.
      Cztery pierwsze strofy - kreując obraz relacji Bóg - człowiek - wprowadzają niepokój, który osiąga w przedostatniej strofie apogeum.

Wróć nas do kraju, gdzie jeśli kto spyta,
Jak ludzkim pojąć to wszystko rozumem,
Pustka mu tylko odpowie rozbita
I wiatr w ruinach zakłębi się szumem.

      Pojawia się tutaj sygnał zwątpienia. Poeta sugeruje wyraźnie, że czasem niektórzy ludzie zaczynają zastanawiać się nad problemem sensu tego, co przynosi człowiekowi historia, a przynosi ona często bezmiar cierpienia prowadzącego do rozpaczy. Czy człowiek uzyskuje na to pytanie odpowiedź? Niestety, pojawia się jedynie milczenie. Takie milczenie, które doprowadzało Konrada z III części Dziadów Adama Mickiewicza do szału i buntu przeciw Bogu. I do przekonania, że miłość, o której tak dużo się mówi w kontekście rozważań o Bogu, jest - jeśli w ogóle się pojawia - kwestią przypadku i jakiejś omyłki w planach Bożych.
      Podmiot liryczny wiersza Wierzyńskiego tak daleko nie poszedł, a to, co powiedział do tej pory i co mogło niepokoić, zostaje wyjaśnione w strofie ostatniej.

Wróć nas do kraju, gdzie nikt ci nie bluźni,
Jeśli w bezradnej udręce się zbliża
Do starych proroctw i prędzej czy później
Losy ojczyste porówna do krzyża.

      Taka postawa, jaką prezentował Mickiewiczowski Konrad, należy do wyjątku. Lud polski nie bluźni przeciw Bogu i szuka innych rozwiązań. A takim rozwiązaniem jest przecież również Mickiewiczowski mesjanizm, do którego bezpośrednio lub pośrednio nawiązuje Wierzyński w wersie zamykającym utwór.

Powrót na stronę KAZIMIERZ WIERZYŃSKI