Czesław Miłosz O książce


Interpretacja wiersza O książce Czesława Miłosza

     Czesław Miłosz daje wyraz w wierszu obrazowi swojego pokolenia. Jest to spojrzenie bardzo dynamiczne i niespokojne, łączące w sobie refleksy przeszłości i pytania o przyszłość. W bardzo klarowny i regularny sposób ujawnia się w utworze liryczne my, podmiot będący na swój sposób głosem całego młodego pokolenia.

W czasach dziwnych i wrogich żyliśmy, wspaniałych,
nad głowami naszymi pociski śpiewały
i lata nie mniej groźne od rwących szrapneli
nauczały wielkości tych, co nie widzieli
wojny. W pożarze sucho płonących tygodni
pracowaliśmy ciężko i byliśmy głodni
chleba, cudów nieziemskich zjawionych na ziemi

     Poeta przypomina obrazy wojny, wskazując na wrogość tych dziwnych czasów, ale zarazem na ich urok. A i czas późniejszy nie był nazbyt łaskawy i dawał okazję, by sprawdzić swój charakter tym, którzy nie mieli okazji doświadczyć wojny.
     Owa dziwna epoka przyniosła z jednej strony głód chleba, ale zarazem głód przemian. Jednocześnie pojawiały się jednak przeczucia bardzo niepokojące.

i często, spać nie mogąc, nagle zasmuceni
patrzyliśmy przez okna, czy nad noce sine
nie przypływają znowu stada zeppelinów,
czy nie wybucha sygnał nowy kontynentom,
i sprawdzaliśmy w lustrze, czy na czole piętno
nie wyrosło, na znak, żeśmy już skazani.

     W cytowanym fragmencie widać wyraźnie obecność egzystencjalnego niepokoju o los pokolenia. Jego symbolicznym wyrazem jest pytanie o naznaczenie piętnem skazania na zagładę. Podmiot liryczny zdaje się oczekiwać tego znaku, przeczuwać jego nagłe pojawienie się.

W tych czasach nie dość było zawodzić słowami
czystymi, nad patosem świata wiekuistym,
była epoka burzy, dzień apokalipsy,
państwa dawne zburzono, stolice wrzecionem
kręciły się pijane pod niebem spienionem.

     Katastroficzny obraz uzyskał niezwykłą dynamikę.
    
    
Gdzież jest miejsce dla ciebie w tym wieku zamętu,
książko mądra, spokojna, stopie elementów
pogodzonych na wieki spojrzeniem artysty?
Już nam z twoich kart nigdy nie zaświeci mglisty
wieczór na cichych wodach, jak w prozie Conrada,
ani chórem Faustowskim niebo nie zagada
i czoła zapomniany dawno śpiew Hafisa
chłodem swoim nie dotknie, głów nie ukołysze,
ani Norwid surowe nam odkryje prawa
dziejów, które czerwona przesłania kurzawa.
My niespokojni, ślepi i epoce wierni,
gdzieś daleko idziemy, nad nami październik
szumi liściem, jak tamten łopotał sztandarem.
Wawrzyn jest niedostępny nam, świadomym kary,
jaką czas tym wyznacza, którzy pokochali
doczesność, ogłuszoną hałasem metali.
Więc sławę nam znaczono stworzyć - bezimienną,
jak okrzyk pożegnalny odchodzących - w ciemność.



powrót na stronę główną DWUDZIESTOLECIE
powrót na stronę główną EPOKI