Ewa Lipska Może będzie lepiej

Interpretacja wiersza Ewy Lipskiej
Może będzie lepiej

      Istotną kwestią interpretacyjną jest precyzyjne określenie podmiotu lirycznego, perspektywy czasowej i sytuacji lirycznej.

Może będzie lepiej kiedy wrócę
do tego domu.
Wyjadę windą na siódme piętro. Zadzwonię
do tego mieszkania.

      Wiersz rozpoczyna się od wahania, pytania skierowanego przez podmiot do samego siebie - pytania o sens powrotu do własnego domu z przeszłości. Utwór jest projektowaną wizją tej wizyty na siódmym piętrze, rozmowy z kimś, kto tam właśnie mieszka. Rekonstruowany dialog jest jednak tak naprawdę monologiem wewnętrznym podmiotu lirycznego.

- Już dawno się wyprowadzili
- Tak - powiem - ale zapomnieli zabrać
pościeli, która ich godziła. Pokoju
z którego zawsze było wyjście.
Szeptu podawanych dłoni. Zapomnieli
o nucie po skrzypcach. O nocy
długiej jak przedpokój. O nocy która stoi
w tunelu. [...]

      Wyłania się z tego fragmentu obrazu konfliktu rodzinnego, ale przede wszystkim ważny jest tutaj motyw decyzji o opuszczeniu tego miejsca przez rodziców podmiotu lirycznego. Decyzji, która była nie do odwrócenia, nie do cofnięcia. Jeśli zostaliby razem, można by jeszcze liczyć na przypomnienie sobie pięknych chwil, które ich kiedyś jednoczyły. Kiedy tych chwil nie ma już w pamięci, zanika jakakolwiek szansa na porozumienie.
      Dochodzi do tego jeszcze głęboki żal podmiotu lirycznego.

[...] Zapomnieli o dziecku
które siedemnaście lat temu
wyszło do szkoły
na godzinę ósmą rano do klasy I c.
I o nadziei, która zwinięta w gazetę
powinna leżeć w lewym rogu szafy.

      Przed siedemnastoma laty mogło dojść do tej traumatycznej sytuacji rozstania. Podmiot liryczny w bardzo prosty sposób, na zasadzie relacji, przypomina wyjście do szkoły, podaje godzinę, wyjaśnia, do której klasy uczęszczał. I mówi o zapomnieniu o tym, kto najbardziej odczuje to rozstanie.
      Mówiąc, o czym jeszcze zapomnieli rodzice i co jeszcze znajdowało się w szafie, poetka wprowadza w intrygujący sposób symbolikę płaczu.

I o płaszczach nieprzemakalnych.
A sami państwo rozumiecie
że deszcz.
Coraz częściej ten deszcz...

      Wzmacnia ów motyw żalu i płaczu powtarzający się w przedostatniej i ostatniej strofie wyraz "deszcz" oraz wielokropek. Tak więc projektowana rozmowa - mimo iż do niej nie doszło i zapewne nie dojdzie - zakończyła się płaczem, który jest w jakiejś mierze powstrzymywany i ukrywany, a przecież to jest tylko sytuacja projektowana.

Powrót na stronę EWA LIPSKA