Kacper Pobłocki Chamstwo

Chamstwo Kacpra Pobłockiego jako studium pańszczyźnianego świata

      Wydawnictwo Czarne kontynuuje swoją dobrą robotę. Oto na rynku czytelniczym pojawia się książka niebanalna, studium pańszczyźnianego świata - jak stwierdza w swojej recenzji prof. Roch Sulima.
      Po dziesięcioleciach fascynacji kulturą szlachecką, po okresie wyciągania i pokazywania światu pamiątek z przeszłości w postaci herbów, zapisków, wspomnień, przyszedł czas innego spojrzenia, spojrzenia z perspektywny chłopa pańszczyźnianego.

Pańskość i chłopskość - od Gombrowicza do Pobłockiego

      Można śmiało powiedzieć, że polska mentalność przebyła drogę od Ferdydurke do Chamstwa. Witold Gombrowicz w typowej dla siebie groteskowej formie uchwycił prawdę o beznadziejnie bezradnych mieszkańcach dworu szlacheckiego, którym chłopstwo musi usługiwać nawet w najbanalniejszych sytuacjach życiowych. A wszystko to za sprawą tajemniczej i absurdalnej klamry mistycznej, która spina te dwa światy. Ale ta klamra u Gombrowicza pęka: oto parobek (poduszczony przez panicza) uderza swojego pana w mordę. Świat stanął na głowie, chłopstwo wlazło do wnętrza dworu i ... w zasadzie nie wiemy, co dalej. Rewolucja? Gombrowicz pokazał, że na ziemiach polskich rewolucja w stylu bolszewickim nie ma szans. Demokratyzacja? Też w zasadzie nie wiadomo było, jak ją uruchomić i dokąd ma zaprowadzić. Te dylematy społeczno-kulturowe uciął wrzesień 1939 roku.

Co się wydarzyło w Jamestown w 1619 roku?

      Kacper Pobłocki zaczyna swoją książkę od analizy okoliczności pierwszego strajku w historii Stanów Zjednoczonych, jaki miał miejsce w małej mieścinie w Wirginii niedaleko wybrzeży Atlantyku w tzw. Ameryce Brytyjskiej. Ten zaskakujący początek okaże się niezwykle inspirujący. Ale po kolei.

      O bohaterach tego wydarzenia wiemy niewiele, prócz tego, że pracowali przy produkcji smoły oraz potażu - skrystalizowanego popiołu uzyskiwanego przy spalaniu węgla drzewnego. Używano go wówczas do wytwarzania szkła, mydła czy prochu. (Kacper Pobłocki, Chamstwo, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021, s. 10).

      Strajkujący rzemieślnicy domagali się takich samych uprawnień jak inni koloniści i ... uzyskali je. Sukces był wynikiem wspólnego działania i determinacji.

Kim byli strajkujący w Jamestown?

      W Ameryce mówiono o nich różnie: Polanders, Polonians, Poles. (K. Pobłocki, Chamstwo, s. 10).

      Innymi słowy owi Poloniacy przybyli do Ameryki z Rzeczypospolitej szlacheckiej. Autor książki wprowadza to określenie nieco prowokacyjnie i szybko wyjaśnia, że jest ono pozbawione sensu. Proponuje w to miejsce wyraz archaiczny Polszcza (w Polszczy - tak mawiano rzeczywiście w przeszłości). Szukając odpowiedzi na pytanie o owych Poloniaków, dochodzi Pobłocki do wniosku, że mogli to być tzw. budnicy, czyli ludzie znający się na obróbce drewna, zamieszkujący lasy. Byli to ludzie niezależni, z natury buntowniczy.

      w 1738 roku mazowieccy budnicy wzniecili powstanie, które zostało stłumione, ale ostatecznie ich bunt przyniósł efekt - starosta ostrołęcki wydał rozporządzenie znoszące we wszystkich niemal podległych mu wsiach pańszczyznę. (K. Pobłocki, Chamstwo, s. 13).

Pańszczyźniacy i ich panowie

      W książce Chamstwo budowany jest wnikliwy obraz społeczeństwa opartego na pracy pańszczyźnianej. Pobłocki znajduje wiele informacji wyjściowych w książkach z różnych epok, nie pomija opracować z czasów komunistycznych, ale też dorzuca wiele rozpoznań nowych i zaskakujących. Bo przecież zaskakuje teza, że struktura świata pańszczyźnianego była tak skonstruowana, że kształtowała postawy i zachowania nie tylko szlachty wobec chłopów i służby dworskiej.

[...] by zostać panem, wystarczyło zgnoić kogoś, kto był podrzędny wobec niego. Kim mógł rządzić, zarządzać, rozporządzać. "Skąd jedziesz, skąd? - śpiewano śpiewano sobie na polskiej wsi w XVIII wieku. - Co wieziesz? - Drąg. / A jaki? - Olszowy, / Na panny, na wdowy. / Trzeba je bić, / Nie chcą robić". (s. 104)

      Chłop był poddany wobec swojego pana, ale w domu to on stawał się panem. Pan był dysponentem chłopów i sług we dworze, ale również na tej samej zasadzie budował relacje wobec kobiet (żony i dzieci).

[...] służebny charakter pańszczyźnianej roboty najbardziej pasował do zajęć, które klasyfikowano jako kobiece. Stądz z biegiem czasu służebność i kobiecość stały się tożsame. Służebność weszła kobietom dosłownie w krew, stały się one ucieleśnieniem podrzędności jako takiej (s. 104).

      I w tym właśnie momencie pojawia się kolejna teza: niewola antyczna nie unicestwiała w człowieku pragnienia wolności. Gdzieś na horyzoncie niewolnik dostrzegał szanse w wykupie, w ucieczce. Czasy rzeczywistości pańszczyźnianej tłamsiły w człowieku jakiekolwiek wyobrażenia o możliwości bycia wolnym człowiekiem. Jakby tego było mało, pojawia się w książce Pobłockiego jeszcze raz dosadne ujęcie sytuacji kobiet.

Fundamentem porządku folwarczno-patriarchalnego w Polszcze stał się z kolei mit o wrodzonej, nieuniknionej i oczywistej podrzędności kobiet(s. 105).