Problematyka Utopii Morusa
W pierwszej księdze Utopii podejmuje Tomasz Morus problem niesprawiedliwości społecznych w Anglii. Chodziło mu głównie o sytuację chłopów.W księdze drugiej narrator-autor przedstawia relację niejakiego Rafała Hytlodeusza, opisującego odkrytą przez siebie wyspę o nazwie Utopia. Hytlodeusz oznacza w języku greckim oszusta i kłamcę, więc opowieść o Utopii jest wzięta przez autora w cudzysłów.
Jak zatem wygląda owo niezwykłe funkcjonowanie Utopii?
Są tam 54 miasta urządzone komfortowo. Budynki są w zasadzie takie same, jeśli tylko pozwalają na to warunki lokalne. W tym momencie wyobraźnia architektoniczna wydobywa w nas zgrzyt - wszak podpowiada nam miasta postsowieckie, czyli tzw. "urawniłowkę" architektoniczną.
Jest jeden język, a więc komunikacja językowa odbywa się sprawnie. Wszystkich obowiązuje takie samo prawo.
Raz w roku trzech przedstawicieli miast udaje się stolicy (Amaurotum) na spotkanie, którego celem jest przedyskutowanie spraw dotyczących całej wyspy.
Ciekawe jest spojrzenie na kwestię własności ziemi. Żadnemu miastu nie zachciewa się rozszerzać swoich posiadłości, ponieważ mieszkańcy ich nie uważają się za właścicieli ziemi, lecz raczej za włodarzy. Pojawia się tu dość znany motyw dzierżawienia - człowiek nie może być w pełni właścicielem tego, czego sam nie stworzył.
Nie istnieje więc na wyspie Utopia pojęcie własności prywatnej. Co dziesięć lat odbywa się zamiana domów, co odbywa się za pomocą głosowania. Bramy domów są otwarte, można więc wejść do środka.
Praca fizyczna trwa sześć godzin dziennie i to jeszcze z odpowiednio długą przerwą na obiad i odpoczynek. Mieszkańcy kładą się spać ok. godz. ósmej wieczorem i śpią osiem godzin. Czasem wolnym dysponują według własnego uznania, ale z tą sugestią, by zajmować się w tym czasie jakąś swoją pasją. Zgodnie z relacją większość ludzi wypełniała czas wolny kształceniem naukowym.
Powrót na stronę TOMASZ MORUS