Jak interpretować wiersz Wybrańcy gwiazd?
Wstęp do interpretacji wiersza Wybrańcy gwiazd Zbigniewa Herberta
Poeci co jakiś na swej drodze twórczej jak gdyby zatrzymują się i przyglądają sobie, swojej profesji, swojemu byciu poetą. Powstają wówczas
intrygujące wiersze autotematyczne, które - w jakiejś przynajmniej mierze - odsłaniają tajniki warsztatu poetyckiego lub też dają próbkę widzenia w takim
oto nadzwyczajnym ujęciu roli poety.
Teza interpretacyjna do wiersza Herberta Wybrańcy gwiazd
Wiersz jest refleksją autotematyczną dotyczącą pytania, kim właściwie jest poeta, jakie miejsce zajmuje w świecie i na czym polega jego
nadzwyczajna rola w zawieszeniu między ludzką egzystencją a kosmosem.
Argumenty do tezy interpretacyjnej do wiersza Herberta Wybrańcy gwiazd
Początek wiersza jest niezwykle ascetyczny. Pojawiają się nader proste komunikaty w formie krótkich zdań oznajmujących:
To nie anioł
to jest poeta
nie ma skrzydeł
ma tylko upierzoną
prawą dłoń
Widać wyraźnie, że utwór ma charakter narracyjny, a jego początek skupia się na opisie poety. Jednak opis ten jest zastanawiający, gdyż
dochodzi tutaj jak gdyby do sprostowania: opisywana postać - chce powiedzieć podmiot mówiący - nie jest aniołem. A więc wyjściowo jak gdyby w sposób oczywisty
jest ta postać odbierana jako anioł, a teraz trzeba dokonać sprostowania właśnie, tym bardziej, że bohater liryczny nie posiada skrzydeł. No właśnie -
skrzydeł nie posiada, no ale ma upierzoną / prawą dłoń, a zatem coś z owej anielskości posiada. Niestety, owa upierzona dłoń nie na wiele się zda:
bije tą dłonią w powietrze
ulatuje na trzy cale
i zaraz znów opada
kiedy jest całkiem nisko
odbija się nogami
na chwilę zawisa w górze
wymachując upierzoną dłonią
Wzlot poety jest skromny, nie ma sposobu na siły grawitacji i na fakt, iż poeta jest jednak człowiekiem, nie aniołem. A przecież tyle
w nim pragnień, taka ogromna chęć wyzwolenia z ziemskich ograniczeń i płynięcia w kosmiczną przestrzeń, stającą się zarazem przestrzenią duchową i krainą marzeń.
ach gdyby oderwać się od przyciągania gliny
mógłby zamieszkać w gnieździe gwiazd
mógłby skakać z promienia na promień
mógłby -
Cytowany fragment ma w sobie coś charakterystycznego - podmiot mówiący zdaje się współodczuwać z bohaterem lirycznym, co zostało
wyrażone za pomocą wykrzyknienia ach otwierającego zdanie bezokolicznikowe:
ach gdyby oderwać się od przyciągania gliny
W ten sposób uzyskany zostaje efekt rozmycia podmiotu wypowiedzi, co można również interpretować jako utożsamienie podmiotu mówiącego i
bohatera lirycznego (poety).
Warstwę ekspresyjną wzmacnia również trzykrotna anafora mógłby, a jakby tego było mało, posłużył się Herbert zabiegiem niedopowiedzenia,
urwania, które uruchamia wyobrażenia na temat tego, co jeszcze mógłby poeta, gdyby posiadał anielskie skrzydła.
W kolejnym segmencie tekstu dochodzi do zmiany punktu widzenia. Tym razem podmiot mówiący patrzy z pozycji gwiazd.
ale gwiazdy
na samą myśl
że byłyby jego ziemią
przerażone spadają
Z perspektywy kosmicznej pragnienia poety są w jakiejś mierze przerażające. Gwiazdy zdają się obawiać skutków konfrontacji z poetą.
poeta przesłania oczy
upierzoną dłonią
nie marzy już o locie
ale o upadku
co kreśli jak błyskawica
profil nieskończoności
Zamknięcie wiersza dopełnia całość myślą o dwoistości wpisanej w ludzką i poetycką rzeczywistość, która jest zawieszeniem między
górą a dołem, między wzlotem a upadkiem.
Podsumowanie interpretacji wiersza Wybrańcy gwiazd Zbigniewa Herberta
Wiersz Herberta jest próbą metaforycznego ujęcia zmagań poety z fizycznymi ograniczeniami. Znajdziemy tu też Herbertowską domieszkę
ironii, która z jednej strony obnaża słabości poety, ukazuje go jako niedoszłego anioła, a z drugiej - pokazuje jego tęsknoty i pragnienia, zaskakujące
zmiany i ujętą w maksymalnym skrócie prawdę o tym, jak szybko wzloty zamieniają się w upadki - a poeta z jednakową fascynacją marzy o jednym i drugim.
Zakończenie interpretacji wiersza Herberta Wybrańcy gwiazd
Wiersz Zbigniewa Herberta wpisuje się w wielowiekową tradycję refleksji o byciu poetą i wynikających stąd konsekwencjach.
to jest poeta
nie ma skrzydeł
ma tylko upierzoną
prawą dłoń
ulatuje na trzy cale
i zaraz znów opada
kiedy jest całkiem nisko
odbija się nogami
na chwilę zawisa w górze
wymachując upierzoną dłonią
mógłby zamieszkać w gnieździe gwiazd
mógłby skakać z promienia na promień
mógłby -
na samą myśl
że byłyby jego ziemią
przerażone spadają
upierzoną dłonią
nie marzy już o locie
ale o upadku
co kreśli jak błyskawica
profil nieskończoności
Powrót na stronę główną ZBIGNIEW HERBERT