Obraz mieszczaństwa w Lalce


Cele lekcji dotyczącej mieszczaństwa w Lalce

1. Celem lekcji jest charakterystyka i ocena mieszczaństwa.
2. Uczniowie powinni umieć dokonać podziałów mieszczaństwa wg ustalonego kryterium (zamożność, narodowość, ...).

Przebieg lekcji o mieszczaństwie - podział i charakterystyka

1. Podział mieszczaństwa ze względu na zamożność:
- burżuazja: Wokulski i Szlangbaum,
- średniozamożni kupcy i rzemieślnicy,
- drobnomieszczaństwo – bez większego majątku i wykształcenia (subiekci).

2. Podział mieszczaństwa ze względu na pochodzenie - charakterystyka:
a) żydowskie (np. Szlangbaum, Szuman):
- zamożni, ale tego nie manifestują, żyjąc skromnie i oszczędzając,
- tracą jednak pokorę uzyskawszy wyższy status społeczny,
- kiedy pojawia się zagrożenie – pokorni,
- wymagający wobec pracowników, trzymający dyscyplinę,
- często bogacą się poprzez lichwę, okazując bezwzględność w ściąganiu należności,
- są niezastąpieni w spółkach handlowych,
- dla zysku są gotowi zrobić wszystko,
- potrafią działać szybko i zdecydowanie,
- można na nich polegać w różnych sytuacjach, zwłaszcza tych wymagających dyskrecji,
- są wśród Żydów jednostki pozytywne – doktor Szuman i stary Szlangbaum, uczestnicy powstania styczniowego, czujący się Polakami;

b) niemieckie (np. Minclowie):
- wymagający od innych i od siebie,
- zdyscyplinowani i trzymający porządek,
- oszczędni i w ten sposób dochodzący do majątku gromadzonego przez lata,
- pracowici i sumienni,
- opiekuńczy w stosunku do pracowników (subiekci traktowani byli jak rodzina; stary Mincel uczył ich oszczędności),
- Jan Mincel mówił, że jest polskiego pochodzenia.

c) polskie (Wokulski, Rzecki, subiekci Wokulskiego):
- mniej przedsiębiorczy niż Żydzi Niemcy,
- ubożsi i dlatego nie angażowali się aż tak bardzo w rozwój przemysłu,
- dopuścili obcy kapitał, bo ich samych nie było stać na dominację,
- Wokulski – przedsiębiorczy, szybko zgromadził majątek, ale ryzykował jego utratę, kierował się miłością, a nie trzeźwym rozumowaniem, stał się rozrzutny,
- jak Wokulski, tak i reszta polskich mieszczan wzoruje się na arystokracji, przejmuje jej styl życia.

Praca z fragmentami tekstu Lalki

Podane fragmenty pochodzą z: Bolesław Prus, Lalka, Wydawnictwo GREG, Kraków 2003.
1. Wokulski zestawia arystokrację z mieszczaństwem i szlachtą (I 9, s. 101):

     I zdawało mu się, że między tymi ludźmi życie upływa prościej i weselej aniżeli między nadętym mieszczaństwem albo arystokratyzującą szlachtą.

      Ten sąd Wokulskiego jest tymczasowy, przynajmniej w spojrzeniu na arystokrację. Aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że arystokracja w pewnych sytuacjach czuje się swobodna, funkcjonuje w luźnym związku z rzeczywistością, w półrealnej, onirycznej przestrzeni zabawy, flirtu, teatru. A mieszczaństwo tego właśnie jej zadrości.

2. Po wyjściu ze święconego i po rozmowie z prezesową Zasławską Wokulski idzie w stronę placu Ujazdowskiego i spotyka ludzi ze swojej warstwy (I 9, s. 107):

      Wielu spomiędzy nich znał osobiście. Oto rymarz, który dostarcza mu wyrobów skórzanych, jedzie na spacer z żoną, grubą jak beczka cukru, i wcale ładną córką, z którą chciano go swatać. Oto syn rzeźnika, który do sklepu, niegdyś Hopfera, dostarczał wędlin. Oto bogaty cieśla z liczną rodziną. Wdowa po dystylatorze, również mająca duży majątek i również gotowa oddać rękę Wokulskiemu. Tu garbarz, tam dwaj subiekci bławatni, dalej krawiec męski, mularz, jubiler, piekarz, a oto - jego współzawodnik, kupiec galanteryjny, w zwykłej dorożce. Większa ich część nie widziała Wokulskiego, niektórzy jednak spostrzegli go i kłaniali mu się; lecz byli i tacy, którzy spostrzegłszy go nie kłaniali się, a nawet uśmiechali się złośliwie. Z całego mnóstwa tych kupców, przemysłowców i rzemieślników, równych mu stanowiskiem, niekiedy bogatszych od niego i dawniej znanych w Warszawie, on tylko jeden był dziś na święconym u hrabiny.

      Wokulski patrzy na tę grupę z innej perspektywy, ale i sam jest postrzegany przez innych w specyficzny sposób: jedni mu zazdroszczą, inni go nienawidzą, jeszcze inni chcą się do niego zbliżyć. Jedno jest pewne: wszyscy go znają.
      Wokulski zdaje sobie sprawę, że jego miejsce powinno być między nimi. Tu chciano go swatać, tu był partią oczekiwaną i pożądaną, tu mógł znaleźć swoje spokojne miejsce. On jednak dla swojej miłości chciał pokonać nieprzebytą dla przeciętnych barierę społeczną.
      Bohater dokonuje w tym momencie bilansu swojego życia:

      "Mam nieprawdopodobne szczęście - myślał. - W pół roku zrobiłem majątek krociowy, za parę lat mogę mieć milion... Nawet prędzej... Dziś już mam wstęp na salony, a za rok?... Niektórym z tych, co przed chwilą ocierali się o mnie, przed siedemnastu laty mogłem usługiwać w sklepie, a nie usługiwałem chyba dlatego, że żaden nie wstąpiłby tam. Z komórki przy sklepie do buduaru hrabiny, co za skok!... Czy aby ja nie za prędko awansuję?” - dodał z tajemną trwogą w sercu.

      Ta trwoga w sercu to niepokój o przyszłość, to pytanie o cenę, jaką trzeba będzie zapłacić za awans społeczny. I bohater tę cenę będzie musiał zapłacić.

Powrót na stronę główną BOLESŁAW PRUS