Stanisław Baliński, Afisz "Wesela"

Interpretacja wiersza Afisz "Wesela" Stanisława Balińskiego

      Wiersz powstał w Londynie w 1941 roku w czasie pobytu Stanisława Balińskiego na emigracji. Pytanie o jego genezę nie jest łatwe, chyba że skupimy się na kontekście biograficznym i przypomnimy, że ojciec poety (Ignacy Baliński) był obecny na premierze Wesela Stanisława Wyspiańskiego w Teatrze Miejskim w Krakowie 16 marca 1901 roku.
      Wiersz Afisz "Wesela" jest poetycką rekonstrukcją spektaklu premierowego i próbą pokazania reakcji widzów, dla których to wydarzenie stanie się niejako węzłem życiowym i punktem odniesienie wszystkich spraw. Jest to jednocześnie poetycka gloryfikacja autora Wesela, geniuszu jego ducha, przy jednoczesnym zaakcentowaniu tragizmu sytuacji Polaków, którym najwięksi twórcy muszą co i rusz serwować taką czy inną "historię niewoli". Dał temu początek Mickiewicz III częścią Dziadów.
      Pierwsza i druga strofa stanowią rodzaj prologu.

Patrzcie. Rok dziewięćsetny. Juz żyrandol gorze
Nad przepełnioną salą w Krakowie teatru.
Błyszczy czerwień foteli i złocone loże
I słychać podniesiony gwar amfiteatru.
Znany krytyk niedbale zasiadł w rzędzie pierwszym:
“Wyspiański! Co za nuda! Trzy godziny wierszy!”

Powoli światła gasną, scena się otwiera.
I zaczyna się wielka, tragiczna premiera.

      Podmiot liryczny zachęca do wejścia w konkretny czas i przestrzeń, jakby to było muzeum pamięci, które w magiczny sposób zostaje ożywione i powołane jeszcze raz do życia. Brzmi banalnie, ale przecież mówimy o tej przemożnej sile słowa poetyckiego, które albo powołuje do istnienia, albo przywraca do istnienia.

Widzę chatę weselną, groźną, roztańczoną,
Rozpolitycznioną i niedopełnioną.
Widzę stół porzucony w żałobnej świec bieli
I czarne oko sadu, co wgląda do chaty.
I widzę, jak nadciąga długi szal Racheli,
Zaplątany w jabłonie, słomę, mrok i kwiaty.










Powrót na stronę STANISŁAW BALIŃSKI