Jan Kochanowski Pieśń II
(Serce roście... )
z Ksiąg pierwszych

Teza interpretacyjna do pieśni Serce roście... Jana Kochanowskiego

      Pieśń II zawiera refleksję o charakterze jednocześnie moralnym i psychologicznym. Mówiąc o tym, w jaki sposób człowiek może osiągnąć spokój wewnętrzny, odnosi się poeta do analogii między człowiekiem a przyrodą, co wiąże Kochanowskiego z tradycją horacjańską.
      Wiersz rozpoczyna się bardzo emocjonalnie, bo od wykrzyknienia, wynikającego ze zdumienia nad fenomenem przyrody, która ulega tak niesamowitym przemianom.

Serce roście patrząc na te czasy!
Mało przed tym gołe były lasy,
Śnieg na ziemi wysszej łokcia leżał,
A po rzekach wóz nacięższy zbieżał.

Teraz drzewa liście na się wzięły,
Polne łąki pięknie zakwitnęły;
Lody zeszły, a po czystej wodzie
Idą statki i ciosane łodzie.

      Jeszcze niedawno ściskała wszystko zima, a teraz zamiast lodu, na rzekach widać statki i łodzie. Zamiast śniegu - pojawia się na łąkach wiosenna zieleń.
      Podsumowanie tej sytuacji zostało ujęte w formie personifikacji świata, który zdaje się śmiać, a radość płynie z przyrody.

Teraz prawie świat się wszystek śmieje,
Zboża wstały, wiatr zachodny wieje;
Ptacy sobie gniazda omyślają,
A przede dniem śpiewać poczynają.

      Poeta buduje zdania paralelne, które obrazują przemiany w świecie przyrody: wzrok wędruje ku ptakom. Zwraca uwagę uruchomienie różnych zmysłów: wzroku, dotyku i słuchu (zboża, wiatr, ptaki).
      W kolejnej strofie - i kolejnych - następuje przejście do przestrzeni człowieka.

Ale to grunt wesela prawego,
Kiedy człowiek sumnienia całego
Ani czuje w sercu żadnej wady,
Przeczby się miał wstydać swojej rady.

Temu wina nie trzeba przylewać
Ani grać na lutni, ani śpiewać;
Będzie wesół, byś chciał, i o wodzie,
Bo się czuje prawie na swobodzie.

      Podstawą harmonii wewnętrznej jest czyste sumienie i życie w zgodzie z zasadami, które płyną z naszego wnętrza. Tylko wówczas człowiek może czuć się wolny i nie musi szukać innych źródeł radości, takich jak wino, muzyka czy śpiew.
      Jeśli coś nas gryzie, jeśli czujemy się nie w porządku z sobą, pojawia się problem. Sumienie dopomina się o swoje.

Ale kogo gryzie mól zakryty,
Nie idzie mu w smak obiad obfity;
Żadna go pieśń, żadny głos nie ruszy,
Wszystko idzie na wiatr mimo uszy.

      I okazuje się, że w takiej sytuacji żadne substytuty prawdziwej radości nie pomogą. Stąd też na końcu apostrofa do dobrej myśli, do myślenia pozytywnego, niezależnego od czynników zewnętrznych.

Dobra myśli, której nie przywabi,
Choć kto ściany drogo ujedwabi,
Nie gardź moim chłodnikiem chruścianym;
A bądź ze mną, z trzeźwym i z pijanym!

Tekst Pieśni II (Serce roście...) z Ksiąg pierwszych Jana Kochanowskiego


Powrót na stronę główną JAN KOCHANOWSKI