Jan Kochanowski Tren VI

Teza interpretacyjna do Trenu VI

      Tren VI wyraża głęboki ból ojca i matki po stracie córki, z którą Jana Kochanowski wiązał ogromne nadzieje, dostrzegając w jej zachowaniu zalążki talentu.

Argumenty do tezy interpretacyjnej do Trenu VI

      Tren VI rozpoczyna apostrofa do córki, z którą poeta wiązał ogromne nadzieje jako ojciec i jako artysta.

Ucieszna moja śpiewaczko! Safo słowieńska!
        Na którą nie tylko moja cząstka ziemieńska,
Ale i lutnia dziedzicznym prawem spaść miała!
        Tęś nadzieję już po sobie okazowała,
Nowe piosnki sobie tworząc, nie zamykając
        Ustek nigdy, ale cały dzień prześpiewając,

      Urszulka miała być dziedziczką majątku (miała przypaść jej w udziale "cząstka ziemieńska"), ale również talentu poetyckiego, symbolizowanego przez lutnię. Ciekawy jest fakt, iż Kochanowski upatruje w symbolice lutni oczywistego związku poezji z muzyką, o czym późniejsze epoki będą coraz częściej zapominały. Urszulka okazywał swój talent poetycki utożsamiany przez poetę z jej wyczuciem melodii, z rozbrzmiewającym często śpiewem dziecka.
      W kolejnym segmencie tekstu pojawia się bardzo proste, żeby nie rzec - klasyczne - porównanie śpiewu dziecka do śpiewu ptaków.

Jako więc lichy słowiczek w krzaku zielonym
        Całą noc prześpiewa gardłkiem swym ucieszonym.
Prędkoś mi nazbyt umilkła! Nagle cię sroga
        Śmierć spłoszyła, moja wdzięczna szczebiotko droga!

      Wykorzystanie tego porównania zostaje odsłonięte dalej: poeta pisze o nagłym zamilknięciu tego śpiewu określanego mianem "szczebiotu", spłoszonego przez "srogą śmierć". Warto zwrócić uwagę na funkcję przerzutni i rozbicie związku składniowego, dzięki czemu udało się poecie wydobycie element zaskoczenia i gwałtowności nieszczęścia.
      Poeta ubolewa, że nie zdążył się nacieszyć śpiewem córki, a za to, co usłyszał i przeżył, musi teraz płacić daniną z łez.

Nie nasyciłaś mych uszu swymi piosnkami,
        I tę trochę teraz płacę sowicie łzami.
A tyś ani umierając śpiewać przestała,

      Najbardziej osobiste i wzruszające jest miejsce zawierające fragment pieśni weselnej.
        Lecz matkę, ucałowawszy, takeś żegnała
"Już ja tobie, moja matko, służyć nie będę
        Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiędę;
Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać,
        Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać."
To i czego żal ojcowski nie da serdeczny
        Przypominać więcej, był jej głos ostateczny.
A matce, słysząc żegnanie tak żałościwe,
        Dobre serce, że od żalu zostało żywe.

Tren VI - tekst



Powrót na stronę główną JAN KOCHANOWSKI